Źróło: http://jastrzabka.forumowisko.net, autor:Administrator
W książce pt. "Nieznana szlachta polska i jej herby", opracował Wiktor Wittyg przy współudziale Stanisława Dziadulewicza, Kraków MCMVIII jest taki tekst: "Ratyński, h. Lubicz, Maciej, w roku 1581, w imieniu księcia Ostrogskiego, opłaca pobór ze wsi Jastrząbka, woj. Sandomierskie, pow. Pilzeński." Jako źródło podane jest: Archiwum byłej komisyi Skarbu, w Warszawie, ul. Rymarska No. 4. księga poborowa 8. f. 804."
Garść informacji o Jastrząbce z książki: "Wieś Wiewiórka i klucz wiewiórecki" Franciszka Kleszcza:
W roku pańskim 1559 hetman Jan Tarnowski (właściciel m.in. klucza wiewióreckiego) zlecił Jerzemu Siemieńskiemu osadzenie na surowym korzeniu Jastrząbki .
Po śmierci hetmana w 1561 roku klucz wiewióreczki (czyli również Jastrząbka) przeszedł na własność jego syna, Jana Krzysztofa Tarnowskiego.
Po śmierci Jana Krzysztofa w 1567 roku cały klucz odziedziczyła Zofia Ostrogska (córka hetmana Jana Tarnowskiego wydana za mąż za księcia Konstantego Ostrogskiego, wojewodę kijowskiego i marszałka Ziemi Wołyńskiej).
Zofia Ostrogska z Tarnowskich umiera 1 lipca 1570 roku i wtedy też właścicielem Jastrząbki i całego klucza zostaje jej mąż Konstanty Ostrogski (chociaż spory i sądy odnośnie tego ciągnęły się aż do 1594r).
W roku 1575 dzierżawczynią klucza wiewióreckiego jest wdowa po Janie Krzysztofie Tarnowskim Zofia Odrowążówna ze Sprowy.
3 maja 1603 stary Konstanty Ostrogski dokonuje podziału swych dóbr między swoich synów cały klucz, więc i Jastrząbka, przechodzi w posiadanie najstarszego z nich Janusza Ostrogskiego. W związku z tym podziałem dokonano spisu dóbr (podaję tylko informacje dotyczące Jastrząbki):
W 1603r. w Jastrząbce było 33 kmieci, 40 zagrodników (w tym 12 na wójtostwie), 9 tzw. zagrodników mniejszych i 5 chałupników. Na wójtostwie gospodaruje Aleksander Podlecki ma on 6 kmieci i jak już wspomniano 12 zagrodników. Spośród zawodów pozarolniczych w Jastrząbce wymieniani są gonciarze. Z Jastrząbki (podobnie jak z innych wsi) wyznaczonych było 3 hajduków do obrony zamku wiewióreckiego; jeden z nich nazywał się Zieja.
W kwicie poborów z roku 1613 (Summariusz łanów w dobrach ziemskich szlacheckich powiatu pilzneńskiego) zapisane jest, że folwark w Jastrząbce liczy jeden łan i trzy ćwierci. Podana jest również miara łanu polskiego : wszerz mierzy on 120 łokci, czyli 72 metry, natomiast jedno staje (stajonko) ma 84 łokcie, czyli 50,5 m. Zatem jedno stajonko ma powierzchnię 3628,4 m2; zaznaczono również, że łan polski ma wzdłuż 12 stai, z tego wynika, że powierzchnia jednego łanu polskiego wynosiła 43545,6 m2.
Janusz Ostrogski umiera w 1620r. nie zostawiając męskiego potomka i wtedy władzę nad kluczem wiewióreckim przejmuje jego ostatnia (trzecia) żona Teofila z Tarłów Ostrogska (którą poślubił w 1612 r.), mająca na tym właśnie kluczu zapisane dożywocie. Wtedy też rozpoczyna się seria zatargów i sądów m.in. o granice posiadłości . W procesach tych Teofilę Ostrogską wspomaga książę Dominik Zasławski syn Eufrozyny z Ostrogskich Zasławskiej, a wnuk Janusza Ostrogskiego.
Ów Dominik Zasławski obejmuje własność klucza wiewióreckiego w 1635 roku, po śmierci Teofili Ostrogskiej.
Z roku 1644 zachował się inwentarz dzierżaw sług Władysława Dominika obejmujący m.in. Jastrząbkę. Jako dzierżawca Jastrząbki wymieniony jest Baltazar Malinowski. Dochód z dzierżawionej wsi obliczono na 1 526 zł 28 gr; kmieci było 24, zagrodników 17, chałupników 4. Czynsz wynosi 1zł 7 gr, oddawano też owies (3 korce od kmiecia i 1 od zagrodnika). W spisie figuruje dwóch karczmarzy: Nowak płacący 16 zł 15 gr czynszu i dostarczający łoju za 8 zł, oraz Batko płacący 9 zł 14 gr i oddający łój za 6 zł 12 gr. Zbiory (prawdopodobnie z jednego i trzech ćwierci łanu) wynoszą: 200 kop żyta, 100 kop pszenicy i 100 kop jęczmienia. W Jastrząbce wymienione jest również wójtostwo, którym gospodaruje Stanisław Brzeski, ma on 4 kmieci i 2 zagrodników; żyta zbierano tam 70 kop, pszenicy 10 kop, a jęczmienia 24 kopy. Dochód z wójtostwa obliczono na 212 złotych.
W 1652 roku Zasławski dla wyrównania długu (6 000 zł) oddaje w dzierżawę Jastrząbkę.
Władysław Dominik Zasławski (koniuszy koronny, wojewoda sandomierski i krakowski) umiera w 1656 lub 1657 roku, a klucz wiewióreczki obejmuje jego żona Katarzyna z Sobieskich (siostra króla Jana III Sobieskiego), którą poślubił w 1650 r. Pozostała ona z dwojgiem małych dzieci pięcioletnim Aleksandrem Januszem, oraz córką Teofilą.
Katarzyna Zasławska z Sobieskich w 1657 roku oddaje w zastaw Jastrząbkę (oprócz wójtostwa, które dzierżył Brzeski) Samuelowi Kamińskiemu i jego żonie Elżbiecie, z domu Lipskiej. Katarzyna zaciągnęła bowiem u Lipskich dług w wysokości 14000 zł. Kamińscy mieli trzymać wieś tak długo, dopóki cały dług nie zostanie oddany.
W 1658 roku (rok po śmierci męża) Katarzyna z Sobieskich Zasławska wychodzi za mąż za Michała Kazimierza Radziwiłła, ordynata nieświeskiego.
W 1661 roku opiekunowie małoletniego Janusza Aleksandra Zasławskiego oddają Stanisławowi Bartowiczowi wójtostwo na Jastrząbce po Stanisławie Brzeskim. W następnym, 1662 roku Janusz Aleksander Zasławski pożycza 1600 zł od Katarzyny Traksztynowej, dając jej w zamian przywilej na wójtostwo w Jastrząbce, trzymane jeszcze przez Bartowicza. Tymczasem na jastrzębskim folwarku włada Jan (Samuel) Kamiński. Kamiński zostaje zabity w 1667 roku.
W 1668r Kamińscy nie władali już Jastrząbką, chociaż procesy sądowe z ich powództwa co do wypędzenia ich z Jastrząbki i innych szkód, ciągnęły się po różnych sądach (Sandomierz, Lublin, Warszawa, Przemyśl) do 1693 roku, kiedy to córka Władysława Dominika Zasławskiego i Katarzyny z Sobieskich , Teofila Lubomirska, siostrzenica króla, zaspokoiła pretensje synowca Kamińskiego i zobowiązała się spłacić sumę 6000 zł.
W 1670 roku kluczem wiewióreckim zaczyna rządzić Janusz Aleksander Zasławski (prawdopodobnie uzyskał wtedy pełnoletniość). W Sandomierzu, w 1673 roku książę Janusz Aleksander Zasławski, hrabia na Tarnowie i wojewodzic krakowski, oddaje wieś Jastrząbkę Janowi Karwowskiemu, podczaszemu podolskiemu, za sumę 14000 zł.
Janusz Aleksander Zasławski umiera w 1682 roku, a właścicielką klucza wiewióreckiego (więc i Jastrząbki) zostaje jego siostra Teofila Ludwika z Zasławskich najpierw Wiśniowiecka, a od 1683 roku Lubomirska.
Odnośnie rabacji 1846 jest trochę informacji o wydarzeniach w Jastrząbce w książce "Rok 1846 w Galicji".
Przed II Wojną Światową właścicielem dworu w Starej Jastrząbce był Gorlitzer, obywatel pochodzenia żydowskiego. Gorlitzer wyjechał ze Starej Jastrząbki, gdy na mocy roporządzeń niemieckiego okupanta utracił on własność do dworu.
Źródło: http://jaslo.pttk.pl/artykuly/zardzewiala_smierc.html
'Sierżant Kopeć wspomina:
"Było to gdzieś pod Sanokiem... Wezwał nas rolnik.
Sygnalizował pocisk w dole na terenie jego posesji.
Przyjechaliśmy i wydobyliśmy 150 pocisków! (...) W innym miejscu znaleźliśmy pociski przykryte falistą blachą,
obok w drodze na pole którą jeździł właściciel było 5 bomb lotniczych po 100 kg każda. [...]
Potem przyszła Przełęcz Dukielska, zdeptaliśmy Duklę, Polany, Krempną, Hutę Polańską, Grab, Ciechanię.
Były to miny na minie. Dosłownie i w przenośni. Stosowano tu piętrowe minowanie.
Jeżeli pole minowe było zakładane zimą w śniegu, to wiosną miałem miny jak na tacy.
Te zakładane latem można było odszukać tylko przez wypatrzenie lekkiego wybrzuszenia terenu.
Pierwszą z góry zdejmowało się łatwiej, ale ostrożnie. Potem jednak dolną ciągnąłem kotwiczką, nawet na 50 m.
Nigdy nie wiedziało się, jak jest nastawiony zapalnik i kiedy wybuchnie.
Najgorsze były niemieckie miny RMi - prawie metr długości i pięć zapalników.
Jak łatwo o pomyłkę. Nawet jeżeli rozbroiło się 4 zapalniki, to ten piąty mógł spowodować eksplozję.
Dlatego tych min się nie przewoziło, wysadzaliśmy je na miejscu. Jednego razu gdzieś pod Jastrząbką,
saper pociągnąwszy za wystający drut spowodował wybuch całego pola minowego nastawionego na nieusuwalność.
Udało mu się - przeżył! Wielu jednak przez brawurę, nieprzestrzeganie przepisów zapłaciło najwyższą cenę.
Brakowało nam doświadczenia w obezwładnianiu min. Nie było początkowo planów pól minowych, jak i początkowo nie wiedziano gdzie te pola są rozmieszczone, a najwyżej znano ich położenie fragmentarycznie. Początkowo nawet ustalano nam normy dzienne, ale wkrótce wycofano się z tego pomysłu. Sami już wypracowywaliśmy sobie harmonogram prac. Rozminowywanie trwało tylko do godz. 14.00, a potem likwidowaliśmy zebrane niewybuchy lub je rozbrajaliśmy uzyskując materiał wybuchowy. (...) Pod Krempną, Polanami wśród pól minowych stały popalone czołgi. Gdy chciało się do nich podejść, to trzeba było rozminować drogę. Smutny był to widok, szkielety ludzkie w czołgach, a było to już kilka lat po wojnie. Były to czołgi rosyjskie, czechosłowackie. Było dużo min pułapek, między innymi te zdradliwe RM 43. Dużo roboty mieliśmy w Krempnej, Hucie Polańskiej. Później działaliśmy na przedpolu Karpat w rejonie Róży, Zassowa, Grabin, Jastrząbki. Tam jeszcze w latach 1955-56 były całe pola minowe jak pod Krempną. We Frysztaku, w płytkiej studni znaleźliśmy 63 miny przeciwczołgowe, a tuż obok całe skrzynie pocisków artyleryjskich.
Musieliśmy to znalezisko wysadzać ratami.."'